Szwecja już za pierwszym razem urzekła nas swoim pięknem. Tym razem do Skandynawii zabraliśmy rowery i wybraliśmy się na Rowerowy Potop ze Stena Line.
Rowerowy Potop to cykliczna impreza organizowana przez Stena Line oraz AZS. Z Gdyni wypływamy wieczorem, w nocy bawimy się na promie (z umiarem, żeby sił starczyło na kolejny dzień), rano ruszamy rowerami – do wyboru mamy sześć różnych tras, na których mamy do pokonania od 35 km do 100 km, a po całodziennym pobycie w Szwecji wieczorem wypływamy z powrotem do Gdyni. Rejsy rowerowe cieszą się coraz większą popularnością. W cenie takiej wycieczki (w tym roku od 229 PLN od osoby) mamy rejs promem, nocleg w kabinie, śniadanie w formie szwedzkiego bufetu, pamiątkową koszulkę oraz ubezpieczenie.
W niedzielny wieczór stawiamy się przy terminalu promowym w Gdyni. W rowerowy rejs razem z nami wyrusza 600 uczestników, więc całkiem pokaźna grupa, a wśród nich nawet dzieci podróżujące zarówno na własnych rowerach, jak i w przyczepkach.
Z Gdyni wypływamy o godzinie 21, na promie czeka na nas rozrywka – chętni mogą skorzystać z oferty jednej z restauracji, a potem potem wybrać się na dyskotekę.
Do Karlskrony przypływamy wcześnie rano, jednak rowerzyści prom opuszczają dopiero, gdy wszyscy inni pasażerowie oraz samochody są już na lądzie – dzięki temu spokojnie można zjeść śniadanie i nabrać siły przed całodzienną wycieczką.
Po zejściu z promu dzielimy się na grupy – każda z sześciu ma swojego przewodnika, który będzie prowadził nas po Szwecji. My wybieramy trasę różową, czyli najdłuższą – do pokonania będziemy mieli 100 km. To najmniej liczna grupa, która wyrusza spod terminala promowego – jest nas tylko kilkanaście osób.
Ruszamy w drogę. Szwecja jest rajem dla rowerzystów, poruszanie się po kraju ułatwiają liczne ścieżki rowerowe. A do tego należy dodać jeszcze piękne krajobrazy.
Jedziemy wśród kwitnących pól, lasów, wzdłuż wybrzeża. Jest pięknie, pogoda dopisuje – jedynie przez chwilę pada deszcz, w drodze powrotnej trochę doskwiera nam wiejący prosto w twarz wiatr. Co jakiś czas zatrzymujemy się na chwilę odpoczynku lub by uzupełnić zapas wody.
Przejechanie 100 km zajmuje nam niecałe sześć godzin – ok. godziny 16 jesteśmy z powrotem przy terminalu promowym w Karlskronie i czekamy, by ponownie wjechać na prom. Ci o lepszej kondycji urządzają sobie jeszcze krótką wycieczkę do Karlskrony.
Wieczorem wypływamy w drogę powrotną do Gdyni. Pomimo tak dużej liczby uczestników, organizatorzy imprezy świetnie sobie poradzili z organizacją całego wyjazdu. Wszyscy rowerzyści pokonali tego dnia ponad 33 tys. km! Świetna wycieczka, doborowe towarzystwo, piękne krajobrazy – już planujemy kolejny wyjazd na Rowerowy Potop.
A co warto zabrać ze sobą w podróż? Do wycieczki przygotowaliśmy odpowiedni sprzęt – zdecydowaliśmy się zabrać kolarzówki, obowiązkowo kaski oraz obuwie rowerowe (pamiętajcie o zabraniu obuwia na zmianę, bo potem będzie tańczyć na parkiecie w butach rowerowych), do tego zabezpieczenia, żeby na promie spiąć nasze rowery, zapasowe dętki oraz pompkę. Ponieważ tego dnia prom cały dzień cumuje w Karlskronie, mogliśmy zostawić wszystkie zbędne rzeczy w kabinie, a w drogę zabrać tylko niewielki plecak z prowiantem (kanapki, batony wysokoenergetyczne, napoje) i częściami zapasowymi.