Na weekendową wycieczkę wybraliśmy się z Gdyni do Warszawy i po raz pierwszy od dobrych kilku lat wsiadłam do pociągu, choć osobiście zdecydowanie wolę latać samolotami. Jak podróżowało nam się z dzieckiem na takiej krótkiej trasie?
Nasza wycieczka była typowo weekendowa – wyjechaliśmy wcześnie rano w sobotę, wróciliśmy w niedzielę późnym wieczorem. Z Gdyni do Warszawy jechaliśmy Pendolino, wracaliśmy natomiast tanimi liniami z Modlina do Gdańska. To była moja pierwsza podróż pociągiem od kilku lat, kiedyś trasę między Gdynią a Warszawą pokonywałam kilka, a nawet kilkanaście razy w miesiącu, ale po wielu niemiłych przygodach z PKP wolałam zainwestować w bilet na samolot. Na podróż Pendolino namówiła nas Ala, która koniecznie chciała pojechać tym właśnie pociągiem i właśnie do Warszawy (powody nieznane).
I muszę przyznać, że byłam naprawdę miło zaskoczona zmianami (czysto, ciepło, punktualnie). Podróż pociągiem okazała się naprawdę przyjemna, a przede wszystkim szybka! Z Gdyni do Warszawy dojechaliśmy bowiem w niecałe 3,5 godziny. Zapakowanie się samodzielnie (a potem wyjście) z dzieckiem, wózkiem i bagażem do pociągu poszło mi całkiem sprawnie. I wreszcie człowiek nie musi się szarpać z drzwiami!
Podczas rezerwacji biletów wybraliśmy miejsca przy większym stole, co okazało się strzałem w dziesiątkę, jeśli chodzi o podróż z dzieckiem. Duża przestrzeń sprawdziła się przy różnych zabawach, jakie przygotowaliśmy na czas podróży. Kolejną zaletą Pendolino jest to, że bez problemu możemy przejść się z jednego końca pociągu na drugi – mało które dziecko wytrzyma przecież ponad trzy godziny bez ruchu. Zastrzeżenia mogę mieć jedynie do wielkości toalety – dwie osoby, z czego jedno nawet takie małe, jednak ciężko się tutaj mieszczą.
I z ciężkim sercem muszę przyznać, że podróżując na tej trasie z dzieckiem wygodniej jest pojechać pociągiem niż lecieć samolotem. Wsiadasz do pociągu, masz trzy godziny, żeby zająć czymś dziecko, wysiadasz i jesteś na miejscu. Wracając do domu najpierw musieliśmy jechać metrem, potem autobusem do Modlina (30 minut ze stacji Młociny), na lotnisku musieliśmy się przepakować, żeby liczba toreb się zgadzała i żeby pozbyć się wszystkich płynów powyżej 100 ml (na szczęście nie dotyczy to dzieci), kontrola osobista (której Ala nie znosi), oczekiwanie na samolot (to akurat rozrywka, można pooglądać samoloty), w końcu boarding i aż 35 minut lotu, podczas którego nawet nie zdąży się odpiąć pasów.
Oczywiście należy dodać takie nieprzewidziane sytuacje, kiedy Twoje dziecko zaczyna wołać, że musi iść do toalety, kiedy podchodzimy do lądowania i nie możemy opuścić już swoich miejsc. Podróż samolotem na pewno jest mniej monotonna, bo wiele się dzieje, ale nieco mniej wygodna w porównaniu do naszej podróży pociągiem dzień wcześniej. Perspektywa się zmienia, kiedy się podróżuje z dzieckiem, a nie tylko w gronie dorosłych.
Czasowo podróż do Warszawy wyszła nam porównywalnie – wliczając czas dojazdu na dworzec kolejowy i transfer na lotnisko podróż zajęła nam w obu przypadkach mniej niż cztery godziny. Finansowo samolot wyszedł nas taniej – za bilety na Pendolino dla dwóch osób dorosłych oraz dziecka zapłaciliśmy w sumie 129 PLN, bilety na samolot kosztowały nas 27 PLN dla trzech osób, do tego zapłaciliśmy 43 PLN za transfer z Warszawy do Modlina.