Sztokholm już od dawna był na naszej liście miast, które koniecznie chcieliśmy odwiedzić. I w końcu nam się udało! Spędziliśmy weekend w szwedzkiej stolicy, która urzekła nas swoim klimatem, pięknym położeniem i architekturą. Co warto zobaczyć i jak ciekawie spędzić weekend w Sztokholmie? Zapraszamy do naszej relacji z podróży do Szwecji!
Stare Miasto
W Sztokholmie jesteśmy tuż przed godziną 9 rano. Zaopatrzeni w bezpłatną mapę (dostępne np. na lotnisku Skavsta) ruszamy w miasto. Startujemy z Cityterminalen, skąd odjeżdżają autobusy na lotniska i kierujemy się w stronę Gamla Stan, czyli starego miasta. Po prawej stronie już widzimy charakterystyczny budynek ratusza miejskiego, Stadshuset. Ledwo przekroczyliśmy most i już wiemy, że będzie to wyjątkowy weekend.



Zostawiając za sobą sportowe auta urządzamy sobie piknik w niewielkim parku na wysepce Helgeandsholmen. Z tego punktu możemy podziwiać piękną architekturę miasta. W zasięgu naszego wzroku znajdziemy charakterystyczne budynki Opery Królewskiej, Grand Hotelu czy Nationalmuseum.

Po przekroczeniu mostu Norrbro znajdujemy się na uroczej sztokholmskiej starówce. Najpierw spacerujemy wzdłuż nabrzeża, gdzie przycumowane są statki, w tym m.in. te przerobione na hotele.





Odbijamy w bok w jedną z wąskich uliczek i zagłębiamy się dalej w stare miasto. Takie właśnie klimaty lubię najbardziej, choć kojarzą mi się nieco z małymi włoskimi miasteczkami. Ale przecież Sztokholm nazywany jest Wenecją Północy – jak dla mnie ta szwedzka Wenecja o wiele bardziej przypadła mi do gustu niż oryginalna włoska wersja. Architektura na Starym Mieście przypomina nam z kolei… gdańską starówkę! Widać tutaj wpływ Hanzy.



Mniej więcej w połowie naszego spaceru dopada nas deszcz. To świetna okazja, żeby zatrzymać się w jednej z kawiarni i napić się kawy. Co w miarę jest przystępne cenowo w Szwecji to właśnie kawa i ciastka – taka słodka przerwa nazywa się tutaj fika. Szwedzi słyną wręcz ze słodkich wypieków, przede wszystkich z cynamonowych bułeczek kanelbullar.

Pomimo przelotnych opadów ruszamy dalej w miasto, po drodze mijamy m.in. Muzeum Alfreda Nobla, trafiamy również na wyjątkowo widowiskową zmianę warty pod Zamkiem Królewskim.


Tętniące życiem Södermalm
Z Gamla Stan kierujemy się do dzielnicy Södermalm, ostatnio bardzo modnej wśród Szwedów. Tutaj toczy się życie towarzyskie, w zaułkach znajdziemy urocze kafejki, bary, sklepy vintage. Znajdziemy tu również kilka niedrogich miejsc, w których możemy się posilić – do wyboru mamy kuchnię szwedzką, azjatycką czy grecką. Bardzo dużą popularnością cieszą się w Szwecji fast foody. Gigantyczne kolejki ustawiały się do kas w niemal każdej restauracji McDonald’s, którą mijaliśmy (a naliczyłam ich chyba z sześć) – zapewne ma to związek z większą przystępnością cen.




W dzielnicy Södermalm znajdował się nasz hotel. By do niego dotrzeć musieliśmy pokonać jedną z najdłuższych ulic w centrum Sztokholmu – Götgatan. W oddali widać charakterystyczny budynek szwedzkiej areny narodowej Ericsson Globe.

Po szybkim zameldowaniu się w hotelu wracamy z powrotem do centrum miasta. Oczywiście na piechotę, mimo że za nami już dobre kilkanaście kilometrów przebytych na nogach. Sztokholm wieczorową porą tętni życiem – co szczerze mówiąc bardzo mnie zaskakuje. Zawsze wydawało mi się, że Szwedzi są bardziej zamknięci w sobie i powściągliwi w kontaktach. Ku mojemu zaskoczeniu, prowadzą bardzo towarzyskie życie w barach, restauracjach, ogródkach na świeżym powietrzu. Pomimo późnej pory na dworze ciągle jest jasno (w maju słońce zachodzi tutaj dopiero przed 22), przyjemnie ciepło, w parkach i wzdłuż kanałów spacerują rodziny z dziećmi. Klimat niemal śródziemnomorski.




W niedzielę na zwiedzanie Sztokholmu mamy czas do godziny 19, o tej porze odjeżdża ostatni autobus na lotnisko Skavsta. Poranek zaczynamy od śniadania w formie szwedzkiego (oryginalnego) bufetu w naszym hotelu, zabieramy bagaże i ruszamy w miasto. Z naszej dzielnicy Södermalm kierujemy się w stronę Zamku Królewskiego.
Zanim jeszcze przekroczymy most Centralbron łączący Södermalm ze Starym Miastem to odbijamy na chwilę w lewo, by pospacerować promenadą wzdłuż nabrzeża. Stąd mamy piękny widok na ratusz Stadshuset.


W drodze do centrum przechodzimy również przez wysepkę Riddarholmen, na której znajduje się jeden z popularnych w mieście foodtruck’ów. Kolejnym mostem docieramy z powrotem w okolice Zamku Królewskiego, gdzie kierowcy super maszyn szykują się do startu w wyścigu, który zakończy się kilka dni później w Las Vegas.

Po krótkim postoju kierujemy się w stronę Djurgården. Nasza droga wiedzie ponownie wzdłuż nabrzeża, po drodze mijamy charakterystyczne budynki, w których mieszczą się bardzo drogie hotele. Cały urok Sztokholmu tkwi jak dla nas właśnie w jego niezwykłym położeniu. Mosty łączące wyspy, ścieżki dla pieszych i rowerzystów wzdłuż nabrzeża, wąskie uliczki i wyrastające raptem monumentalne budynki.
Idziemy wzdłuż bulwaru Strandvägen, uważanego za jeden z najbardziej ekskluzywnych adresów w Sztokholmie. Przy nabrzeżu cumują statki, w większości zabierające turystów w wycieczkowe rejsy po mieście. Turyści i mieszkańcy niespiesznie spacerują zatrzymując się na lody lub kawę w jednej z licznych budek.

Bliżej w stronę mostu Djurgårdsbron zacumowane zostały mniejsze, prywatne łodzie. Na wodzie powstało kilka restauracji i kawiarni, tłumnie zresztą obleganych.


Zielona wyspa w Sztokholmie
Przekraczamy most i znajdujemy się na dawnych terenach łowieckich Djurgården. W tej części miasta znajduje się obecnie wiele atrakcji dla turystów, m.in. kilka muzeów, park rozrywki Gröna Lund oraz urocze kafejki. Najbardziej znane jest oczywiście Muzeum Vasa – poznacie je po charakterystycznych masztach wystających z dachu. W środku mieści się okręt wojenny Vasa. Miał być najważniejszych okrętem szwedzkiej marynarki, ale błędy konstrukcyjne spowodowały, że statek zatonął tuż po opuszczeniu portu.


W niedzielę na tych pięknych zielonych terenach można spotkać mieszkańców, którzy przychodzą tutaj poopalać się, piknikować lub spędzać aktywnie czas z dziećmi. Odbywa się tu również targ, gdzie można kupić lokalne wyroby, jak również skosztować przysmaków czy napić się domowego wina.


Choć znajduje się tutaj kilka miejsc wartych odwiedzenia, to piękna i słoneczna pogoda sprawiają, że wolimy pozostać jednak na świeżym powietrzu. Przypłacamy to całkiem intensywną opalenizną – na przyszłość już zawsze będę pamiętać, żeby do Skandynawii zabierać ze sobą krem do opalania. Po dość intensywnym spacerze na Stare Miasto wracamy promem Djurgårdsfärjan. Statek łączący Djurgården i Gamla Stan należy do sieci komunikacji miejskiej. Na przystani możemy kupić bilet, wystarczy nam jednorazowy jednostrefowy, który ważny będzie przez kolejne 75 minut.
Galeria sztuki w metrze
Korzystając z okazji i nabytego już wcześniej biletu wsiadamy do metra i wybieramy się na wycieczkę po podziemnej galerii sztuki. W Sztokholmie znajduje się ponad 100 stacji, z czego 90 jest upiększonych malowidłami. Decydujemy się na odwiedzenie trzech stacji na niebieskiej linii metra: T-Centralen, Rådhuset oraz Kungsträdgården. Gdyby nie nasza wcześniejsza wycieczka promem, to taki jednorazowy bilet spokojnie starczyłby na zobaczenie 5-6 takich stacji.




Z metra wysiadamy przy Kungsträdgården. W niedzielne popołudnie pełno tu spacerowiczów, którzy odpoczywają w jednym z kawiarnianych ogródków lub przy fontannie. My też relaksujemy się na jednej z ławeczek, ale niestety nasz czas w Sztokholmie dobiega końca…

Przed nami jeszcze 80-minutowa podróż autobusem ze Sztokholmu na lotnisko Skavsta, skąd w 50 minut samolotem docieramy do Gdańska. To był niezwykle udany szwedzki weekend!
Jesteście ciekawi, ile kosztuje weekend w Sztokholmie? Sprawdźcie nasze podsumowanie wydatków we wpisie ILE TO KOSZTUJE, okraszonym też kilkoma informacjami praktycznymi. Polecamy również wpis poświęcony DARMOWYM ATRAKCJOM W SZTOKHOLMIE, a jeśli do Szwecji wybieracie się w rodzinnym gronie to sprawdźcie jakie ATRAKCJE DLA DZIECI znajdziecie w mieście.