Mazury Garbate to jeden z najpiękniejszych zakątków w Polsce. Zachwyca cudownym krajobrazem, urokliwymi miasteczkami oraz niezwykłymi atrakcjami. Byliśmy tu tylko kilka dni, a już daliśmy się oczarować tej wyjątkowej okolicy. I choć fantastycznie spędziliśmy czas w Gołdapi oraz w okolicy to największe wrażenie zrobił na nas chyba Szlak Połamanych Semaforów. Imponujące konstrukcje ukryte pośród lasów stanowią fragment dawnej linii kolejowej, która kiedyś łączyła Gołdap z Żytkiejmami. Mosty, zwane też często Akweduktami Puszczy Rominckiej, należą do jednych z najwyższych w Polsce.
Wszystko zaczęło się na początku XX wieku, gdy na terenie ówczesnych Prus Wschodnich postanowiono rozbudować linię kolejową aż na Litwę. Korzystając z istniejącej już infrastruktury, dobudowano kolejne mosty i zaczęto układać tory. Zmieniająca się sytuacja polityczna sprawiła, że trasę dociągnięto jedynie do Żytkiejm. Pierwszy pociąg przez Mazury Garbate wyruszył w podróż w 1927 roku. To musiała być naprawdę malownicza trasa! Niestety, do dziś przetrwały tylko jej fragmenty. Przechodząca tędy pod koniec II Wojny Światowej Armia Czerwona skrzętnie rozebrała wszystko, co się dało.
Dziś Szlak Połamanych Semaforów stanowią już jedynie okazałe mosty we wsiach Botkuny, Kiepojcie oraz Stańczyki. Do tych ostatnich łatwo trafić, wystarczy podążać za kierunkowskazami. Pozostałe ukryte są wśród drzew i choć mniej dostępne to robią równie ogromne wrażenie.
Mosty w Botkunach
To najbardziej ukryty fragment Szlaku Połamanych Semaforów. Podążając zgodnie ze wskazówkami nawigacji (jechaliśmy od strony wsi Galwiecie), docieramy na sam koniec leśnej dróżki i mogłoby się wydawać, że nic tu nie ma. Nic bardziej mylnego! Stoimy właśnie na dawnym nasypie kolejowym, a mosty mamy tuż pod naszymi stopami. Przez jeden z nich przebiega piaszczysta ścieżka, więc można po nim przejechać i nawet się nie zorientować.
Wystarczy jednak uważnie rozejrzeć się dookoła, by wśród drzew wypatrzyć ogromną betonową konstrukcję. Jesteśmy na jej szczycie, choć mam wrażenie, że natura zaraz pochłonie ją w całości. Porastają je naprawdę gęste zarośla. Same mosty nie są też w dobrym stanie technicznym, o czym przypomina zawieszona tu tabliczka z ostrzeżeniem.
Bardziej imponująco prezentują się one od strony przepływającej pod nimi rzeki. Tylko ostrożnie! Ścieżka w dół jest stroma i porośnięta krzewami oraz drzewkami. Mosty mają ok. 50 metrów długości i wznoszą się na wysokość 15 metrów.
Trudno tu dotrzeć, więc otacza nas tu jedynie dzika natura. Turystów? Brak.
Mosty w Kiepojciach
W Kiepojciach, niewielkiej mazurskiej wsi, zobaczyć można dwa fragmenty Szlaku Połamanych Semaforów: wiadukt oraz mosty kolejowe. Ten pierwszy wznosi się nad wiejską szutrową drogą i łatwo do niego dotrzeć podążając za nawigacją. Cała konstrukcja wykonana została z betonu, a łuki wykończone zostały czerwoną cegłą. Wiadukt robi wrażenie, ale to nie on jest celem naszej podróży. Kawałek dalej ukryte są bowiem kolejne elementy szlaku.
By dotrzeć spod wiaduktu do mostów trzeba pokonać jeszcze kilkaset metrów. Można zrobić to spacerem po dawnym nasypie kolejowym, trzeba jedynie uważać na pasące się tutaj krowy. Zazwyczaj nie zwracają one uwagi na przechadzających się spacerowiczów, ale kto wie? Pod same mosty można również dotrzeć samochodem – co prawda wygląda na to, że część drogi biegnie przez teren prywatny, ale mieszkańcy są na tyle sympatyczni, by pozostawić otwarty szlaban. Warto to docenić i nie robić w okolicy zbędnego zamieszania.
Fragmenty dawnych mostów w Kiepojciach nie są w najlepszym stanie technicznym i choć znajdą się śmiałkowie, którzy przechodzą nimi na drugą stronę rzeki, to lepiej zachować szczególną ostrożność. Równie imponująco prezentują się z dołu, skąd można podziwiać trzy przęsła rozciągające się na wysokości ponad 18 metrów. Mosty w Kiepojciach może i nie są tak potężne jak słynne Stańczyki, ale mają jedną przewagę – ich okazałością możemy zachwycać się w ciszy i spokoju. Dociera tu raczej niewielu, więc ten widok możecie mieć tylko dla siebie.
Mosty w Stańczykach
To najbardziej znane i popularne miejsce na Szlaku Połamanych Semaforów. Co roku przyciąga coraz większe tłumy, a w 2020 roku odznaczone zostało nawet Złotą Pinezką Google Maps. Na nas również wywarły ogromne wrażenie, pomimo dość już komercyjnego charakteru.
Mosty w Stańczykach należą do najwyższych w Polsce. Pięcioprzęsłowa konstrukcja ma długość ok. 200 metrów i rozciąga się na wysokości nawet 36 metrów. Co ciekawe, tylko przez jeden z nich biegły kiedyś tory, więc ruch pociągów odbywał się tylko mostem północnym. Dziś oba z nich udostępnione są do zwiedzania i w odróżnieniu od poprzedników bezpiecznie można nimi przejść na drugą stronę. Wytyczono również schody na dół i ścieżkę wokół filarów. Z tej perspektywy mosty prezentują się równie okazale.
Co ciekawe, mosty w Stańczykach, choć zabytkowe, należą do prywatnego właściciela. Teren wokół nich został uporządkowany i nie da się ukryć, że przygotowany pod ruch turystyczny. Przy mostach znajduje się duży, bezpłatny parking. Rozstawiły się przy nim budki oraz stragany, gdzie kupić można pamiątki, lokalne przysmaki oraz przekąski. Za wstęp na mosty w Stańczykach trzeba zapłacić. Normalny bilet wstępu kosztuje 8 PLN, a ulgowy – 5 PLN.
Same mosty zostały częściowo odnowione. Miejsce, w którym kiedyś biegły tory wyłożone zostało kostką brukową, a wzdłuż balustrad ustawiono latarnie. Straciły przez to one nieco swój pierwotny charakter, jednak dzięki temu mamy możliwość, by przejść się po jednym z najwyższych mostów w Polsce. I robi to niesamowite wrażenie.
Na Stańczyki warto rzucić okiem z pobliskiej wieży widokowej. Doskonale ją widać, bo znajduje się przy głównej drodze prowadzącej do mostów. Z jej szczytu można podziwiać też garbatą panoramę Mazur. Co za malowniczy krajobraz!
Szlak Połamanych Semaforów. Mapa
Odkryj Warmię i Mazury:
- urokliwa Gołdap i okolice
- miasteczka Cittaslow na Warmii i Mazurach
- ciekawe atrakcje dla dzieci na Warmii i Mazurach
- jesienny klimat Warmii w Beniaskie!
- zimowe atrakcje Mazur Zachodnich