Zamarzył nam się śnieg. Ale taki z prawdziwego zdarzenia, najlepiej w dużych ilościach. Niestety przez ostatnie kilka lat zima w Trójmieście raczej pod tym względem zupełnie nie dopisywała. Chcieliśmy odkurzyć nie tylko sanki, ale i narty, więc postanowiliśmy wyrwać się choć na chwilę i ruszyć w góry. No i pojechaliśmy do Szklarskiej Poręby.
Zima w Szklarskiej Porębie
W polskich górach nie byliśmy już bardzo długo. Zimową Szklarską Porębę odwiedziliśmy kilka lat temu, kiedy witaliśmy Nowy Rok w niesamowicie klimatycznym miejscu – Chatce Górzystów niedaleko Jakuszyc. Tym razem postawiliśmy na rodzinny wypoczynek połączony z zimową aktywnością. I pogoda nas nie zawiodła!
Szklarska Poręba przywitała nas otulona białych puchem. Śnieg sypał praktycznie przez cały nasz pobyt i to do tego stopnia, że potem musieliśmy wykopywać samochód z zasp. Ale w końcu to właśnie dla tego śniegu tutaj przyjechaliśmy! No i trochę potrenować jazdę na deskach. Przy okazji chcieliśmy sprawdzić, czy sporty zimowe przypadną do gustu naszemu dziecku, które właśnie tutaj po raz pierwszy spróbowało swoich sił na nartach. Do tematu podeszliśmy na poważnie, najpierw zaopatrując dziecko w odpowiedni strój, a potem wykupując lekcje u instruktora – żadne z nas nie czuło się na tyle pewnie, by uczyć jazdy i woleliśmy postawić na profesjonalną pomoc. Zresztą ja sama ucząc się jazdy na nartach kilka lat temu też robiłam to pod czujnym okiem instruktora.
Na narty w Szklarskiej Porębie
Sezon narciarski w Szklarskiej Porębie dopiero się rozkręcał – na początku stycznia zjeżdżać można było tylko łatwą trasą, Puchatkiem. Warunki na trasach oraz ceny skipassów sprawdzić można na stronie Ski Areny. Gdy warunki są wystarczające do naszej dyspozycji mamy tutaj dwie trasy łatwe, dwie trudne oraz jedną bardzo trudną – w sumie 12 km tras. Dla nas, po tak długiej przerwie od jeżdżenia, ta niebieska trasa to była dobra rozgrzewka, choć trzeba przyznać, że chętnych na jazdę nie brakowało i tworzyły się kolejki do wyciągu. Wokół wyciągu, jak i w samym mieście działa wiele wypożyczalni sprzętu – wypożyczenie kompletu: narty+ buty, kijki i kask kosztuje średnio ok. 35 PLN za dzień, nieco więcej zapłacimy za deskę snowboardową i buty. Wynajęcie instruktora dla jednej osoby na godzinę to średni koszt ok. 80 PLN, ale zdecydowanie warto, jeśli chcecie szybko nauczyć się jeździć.
Godzina jazdy z instruktorem to na pierwszy raz zupełnie wystarczająco dla dziecka, więc dość szybko porzuciliśmy jazdę na nartach na rzecz sanek, które również można wypożyczyć na miejscu (10 PLN za dzień). Fajna górka do zjeżdżania znajduje się zaraz obok samego wyciągu.
Po kilku godzinach spędzonych na zimowych szaleństwach trzeba się wygrzać i zrelaksować. Najlepiej w ciepłym jacuzzi lub saunie – dla każdego coś miłego. My odpoczywaliśmy w hotelu Czarny Kamień, który oferuje swoim gościom noclegi w apartamentach z aneksem kuchennym. To dość nowy obiekt, położony kilkanaście minut spacerem od centrum Szklarskiej Poręby. To świetny wybór na rodzinny pobyt zarówno zimą, jak i latem.
Szybka wizyta w Czechach
W ramach aktywnego spędzania czasu można też wybrać się do stolicy biegówek – w Jakuszycach czekają na Was świetnie przygotowane trasy biegowe. Można wypożyczyć sprzęt i samemu spróbować swoich sił lub wybrać się na zorganizowaną wycieczkę. Ze Szklarskiej Poręby mamy też już tylko rzut beretem do Czech. Po co jechać do Czech? A no na smažený sýr! My postanowiliśmy wybrać się do pobliskiego Harrachova, gdzie w poszukiwaniu smażonego sera trafiliśmy do restauracji My Piknik – oprócz bardzo smacznego jedzenia to jest to miejsce bardzo przyjazne rodzinom z dziećmi. Na miejscu znajduje się plac zabaw, kilka specjalnych dań dla najmłodszych, a nawet pakiet pierwszej pomocy, jeśli zapomnimy mokrych chusteczek czy pieluch. Płatność tylko gotówką.
Zimowy wypad do Szklarskiej Poręby zdecydowanie można zaliczyć do udanych – jeździliśmy na nartach i snowboardzie, zainteresowaliśmy dziecko nowym sportem, spędziliśmy czas w pięknej scenerii. No i przywieźliśmy ze sobą śnieg do Trójmiasta!