Po co jechać do Łodzi? A chociażby na Light Move Festival. Festiwal Kinetycznej Sztuki Światła odbył się tu już po raz ósmy i zapewne nie ostatni, bo wydarzenie przyciąga prawdziwe tłumy. Ale o co właściwie chodzi w tym festiwalu?
Ligth Move Festival
Gdy zapada zmrok, Łódź zaczyna mienić się tysiącem barw. Podczas wieczornego spaceru po mieście towarzyszy nam muzyka, światło, kolory. Efekt jest po prostu… magiczny!
Light Move Festival to największy festiwal światła w Polsce. Przed trzy kolejne dni łódzkie kamienice zyskują zupełnie nowe oblicze dzięki kolorowym iluminacjom. Ale to nie wszystko. Wyświetlane są też tzw. mappingi, czyli kilkuminutowe animacje emitowane na fasadach budynków. W centrum miasta rozsiane są również różnorodne, bardzo efektowne instalacje świetlne. I od czego tu zacząć?
Łódź rozświetlona tysiącem barw
Na wieczorny spacer po rozświetlonej Łodzi ruszamy spod Manufaktury, czyli dawnego włókienniczego imperium, które obecnie funkcjonuje w zupełnie nowej odsłonie. Wieczorową porą tętni tutaj życia, a kawiarnie i restauracje wypełnione są po brzegi. To właśnie tu zaczynamy naszą podróż po krainie światła i muzyki. House of Cards to pierwsza instalacja na naszej festiwalowej ścieżce – ułożony ze 128 elementów domek z kart robi wrażenie!
Ruszamy dalej, bo do zobaczenia mamy jeszcze całkiem sporo! Kierujemy się do Parku Staromiejskiego, gdzie czeka na nas kolejna dawka doznań artystycznych. Spacerując parkowymi alejkami zobaczyć możemy kolejne imponujące instalacje świetlne stworzone przez polskich artystów.
A jest ich całkiem sporo! Obejrzycie tu m.in. takie dzieła jak Strunowy Tunel, Strunowa Kaplica, Rada Ciem, Fala, Ściana Lum czy Luminae. To nie wszystko – festiwal urozmaicają takie atrakcje jak widowisko Fluo, w którym biorą udział aktorzy czy pokaz laserów Teoria strun wraz z występem skrzypka Kamila Skickiego.
Idziemy dalej, na Piotrkowską. To właśnie tutaj jest serce całego Light Move Festival i to tu można było zobaczyć dwa z pięciu przygotowanych mappingów. Jeden z nich, zatytułowany Sto filmów na stulecie niepodległości, wyświetlany był na fasadzie kościoła i muzeum przy placu Wolności. Projekcja nawiązywała do filmowej tradycji miasta i zawierała motywy z najbardziej kultowych polskich filmów, m.in. z Misia czy z Rejsu.
Kolejne mappingi, które można było zobaczyć podczas Light Move Festival, odnosiły się m.in. do walki prawdy z fikcją (The Trut Shall Set You Free), medytacji (Pattern) czy kształtów i kolorów (Unison). Na nas największe wrażenie zrobiła projekcja Body. Released, która przedstawiała historię wyzwolenia kobiet. Nie mniejsze emocje wywołał wspomniany Unison – światło zostało tu wykorzystane do podkreślenia wszystkie architektonicznych detali najstarszej łódzkiej cerkwi.
To nie tylko światło…
Dodatkowym urozmaiceniem podczas Light Move Festival były występy aktorów z Teatru Wielkiego, arie operowe oraz pokazy mody z przełomu XIX i XX wieku.
Nie zabrakło też typowo festiwalowych atrakcji: tłumu zwiedzających (trzeba się nieźle pilnować, żeby się nie pogubić ze znajomymi), strefy foodtrucków dla żądnych doznań kulinarnych czy straganów z całą gamą wszelkich możliwych święcących gadżetów.
To był nasz pierwszy raz na Light Move Festival i trzeba przyznać, że zrobił na nas wrażenie. A Wy? Byliście w Łodzi na świetlnym festiwalu? A może na podobnym, ale w innym mieście? Podzielcie się swoimi odczuciami!