W Szwecji naprawdę można się zakochać. Urzekają przede wszystkim piękne widoki, dlatego tak chętnie tam wracamy. Gdy ponownie postanowiliśmy popłynąć z Gdyni do Karlskrony, to zabraliśmy ze sobą nasze rowery – wycieczki na dwóch kółkach po tym regionie to sama przyjemność.
Do Szwecji płyniemy promem Stena Line, a korzystamy z oferty „Szwecja w jeden dzień” – z Gdyni wypływamy późnym wieczorem, w Karlskronie jesteśmy z samego rana, mamy cały dzień na zwiedzanie, a w godzinach wieczornych wyruszamy w drogę powrotną. Na taką wycieczkę najlepiej wypłynąć w niedzielny wieczór, gdyż w każdy poniedziałek prom cumuje w Karlskronie przez cały dzień i nasze bagaże możemy zostawić w kabinie, nie musimy zabierać ich ze sobą czy zostawiać w schowkach w terminalu. O samym rejsie promem Stena Line pisaliśmy tutaj.
Z terminala promowego do centrum Karlskrony biegnie dobrze oznaczona ścieżka rowerowa – wystarczy podążać za białą strzałką, a po 11 km dotrzemy do centrum miasta. Trasa jest łatwa i bez problemu przejedzie ją każdy, nawet bez większego przygotowania fizycznego.
Dojeżdżając już do centrum możemy na chwilę odbić w prawo na punkt widokowy, z którego rozpościera się widok na całe miasto. Podjazd tam jest jednak dość stromy.
Karlskronę odwiedziliśmy w sumie już po raz trzeci – tym razem mieliśmy ustalony plan: zwiedzanie Marinmuseum, przejażdżka wśród uroczych szwedzkich domków w dzielnicy Björkholmen, liczenie trolli w zaczarowanym lesie na wyspie Dragsö oraz lody w słynnej lodziarni Glassiären. I nawet udało nam się ten plan zrealizować w całości! O naszej poprzedniej rowerowej wycieczce i o tym jak pogubiliśmy się w Szwecji przeczytacie tutaj.
Po szybkim drugim śniadaniu w Hoglands Park i obowiązkowej zabawie na placu zabaw ruszamy do Marinmuseum – w 2016 roku wejście do Muzeum Marynarki Wojennej jest bezpłatne i koniecznie trzeba tu zajrzeć.
Jak przystało na nowoczesne muzeum wystawy są interaktywne, dla najmłodszych przygotowano różne gry i zabawy, jest też plac zabaw, a w weekend można nawet stanąć ze sterami statku w symulatorze. Największe wrażenie zrobiła na nas Hala Łodzi Podwodnych – do jednej z łodzi, HMS Neptun, można wejść i poczuć na własnej skórze, jak wyglądało życie marynarzy na tak niewielkiej przestrzeni. W Muzeum znajduje się również kolekcja galionów, które zdobiły szwedzkie okręty czy podwodny tunel, gdzie przez niewielkie okienka możemy zobaczyć fragmenty wraków leżących na dnie Bałtyku.
Z Marinmuseum ruszamy w stronę dzielnicy Björkholmen, najstarszej dzielnicy w Karlskronie, gdzie znajdują się charakterystyczne drewniane domki. Naszym celem jest jednak wyspa Dragsö – tu znajduje się kemping, gdzie można by spędzić wymarzony urlop nad morzem.
Świetnie przygotowany zarówno dla miłośników kamperów, namiotów czy domków – do dyspozycji gości jest między innymi minigolf, plac zabaw, wypożyczalnia łodzi oraz rowerów. Nawet jeśli nie planujemy zostawać na kempingu dłużej, to bez problemu możemy wejść na jego teren. My przyjechaliśmy tu tylko na chwilę, ale to wymarzone miejsce na rodzinne wakacje. Pierwszy raz podczas naszych podróży do Szwecji trafiamy również na… szwedzką plażę. Pogoda dopisuje, słońce pięknie świeci,w powietrzu czuć wakacyjny klimat. Ale przyjechaliśmy tu jeszcze z jednego powodu – na terenie kempingu znajduje się zaczarowany las, w którym ukryły się trolle, a ich tropienie pośród drzew to świetna zabawa.
Z Dragsö ruszamy na główny rynek w Karlskronie, naszym celem jest słynna lodziarnia Glassiären. Tutaj lody nie są sprzedawane na gałki, ale na smaki – jedna solidna porcja kosztuje 35 SEK i jest wystarczająca, ale dla odważnych jest jeszcze wersja z dwoma czy trzema smakami, bitą śmietaną, polewą i innymi dodatkami. Lody podawane są w ręcznie wyrabianych na miejscu wafelkach. Lodziarnia cieszy się ogromną popularności, nie odstraszają też kolejki na kilkadziesiąt minut oczekiwania, bo warto. Płatność tylko gotówką.
Lody w Glassiären to ostatni punkt naszej wycieczki po Karlskronie, pora wracać na prom. Zanim dotrzemy do terminala promowego do pokonania mamy ponownie 11 km. Na szczęście ścieżki rowerowe w Szwecji są dobrze przygotowane, lepiej niż niejedna droga w Polsce. Mimo że Karlskronę odwiedziliśmy już trzykrotnie, to jest to jedno z tych miast, do których można wracać wiele razy i za każdym razem odkryć coś nowego. Nie zawiodła nas też pogoda – Karlskrona to w końcu najbardziej słoneczne miasto w Szwecji.
Nasza rowerowa wycieczka po Karlskronie:
I relacja filmowa ze Szwecji na dwóch kółkach:
1 komentarz
Super. Rowery i Szwecja to musi być bajka. Świetna wycieczka.