Kuchnia kreteńska uważana jest za jedną z najzdrowszych na świecie. Dojrzewające w słońcu owoce i warzywa stanowią doskonałą bazę do aromatycznych dań. Dzięki nim nawet najprostsza potrawa smakuje wyśmienicie. To również bogactwo ryb, owoców morza oraz mięs, w szczególności jagnięciny. Planując podróż na Kretę, wiedzieliśmy, że czeka nas prawdziwa uczta. Warto przecież odkrywać nowe miejsca również przez lokalną kuchnię! Zabieramy Was zatem w kulinarną podróż przez tą piękną grecką wyspę. Sprawdźcie, co i gdzie zjeść na Krecie.
Gdzie zjeść na Krecie?
Lygaria
Sirocco Tavern
To była pierwsza tawerna, jaką odwiedziliśmy podczas naszej podróży na Kretę. Ledwo wyszliśmy z samolotu i zostawiliśmy bagaże w naszym apartamencie, a już ruszyliśmy na zwiedzanie najbliższej okolicy. Po kilkunastu minutach spaceru trafiliśmy na kameralną plażę Lygaria. Trochę zmęczeni po podróży, postanowiliśmy zajrzeć do jednej z tawern mieszczących się przy nadmorskim deptaku. I tak zasiedliśmy przy stoliku w Sirocco Tavern. O tej porze większość stolików była jeszcze pusta, dzięki czemu szybko i sprawnie otrzymaliśmy nasze zamówienie. Na dobry początek zamówiliśmy oczywiście sałatkę grecką, pieczywo oraz smażone kalmary. Jeden z naszych ulubionych wakacyjnych zestawów! Te smaczne, proste dania znakomicie smakowały w połączeniu z pięknym widokiem na zatoczkę. Po raz pierwszy (i nie ostatni!) doświadczyliśmy tutaj też słynnej kreteńskiej gościnności, bo na nasz stół trafiły jeszcze świeże owoce, greckie słodkości i mała karafka słynnej raki. Właściwie potem w każdym kolejnym miejscu zawsze dostawaliśmy takie przeróżne smakołyki po posiłku. Tak niewiele trzeba, by gości wychodzili z tawerny zadowoleni!
Agia Pelagia
Naszą bazą wypadową do zwiedzania Krety była Agia Pelagia i wieczorami jedliśmy zazwyczaj właśnie tutaj. Pomimo, że to raczej kameralna wioska turystyczna, to nie brakuje tu restauracji i tawern. Codziennie można tu jeść w innymi miejscu, a większość z nich oferuje piękny widok na zatoczkę. W jednej tak nam smakowało, że byliśmy tam dwukrotnie!
Zorbas
Zorbas odwiedziliśmy dwa razy. Tu po raz pierwszy skusiliśmy się na smażoną cukinię – tak nam zasmakowała, że w kolejnych dniach wielokrotnie pojawiała się na naszym stole. Nie mogło zabraknąć też tzatziki oraz smażonych kalmarów. Wszystkie przekąski były po prostu pyszne, ale to tutejsza moussaka podbiła nasze serca. Zapiekanka z mięsem mielonym, ziemniakami i bakłażanem, podawana w kamionkowym garnuszku była po prostu doskonała. Tak dobrej moussaki nie jedliśmy jeszcze w żadnym innymi miejscu!
Kilka dni później gościliśmy tu ponownie. Tym razem postanowiliśmy spróbować czegoś innego i zamówiliśmy typowe greckie przysmaki: smażony ser saganaki oraz souvlaki, czyli tradycyjne szaszłyki z drobiu i wieprzowiny. I smażone kalmary, bo uwielbiamy! Najedliśmy się do syta. Warto tu zajrzeć!
Cochili
Cochili przyciągnęło nas charakterystycznym biało-niebieskim wystrojem. Zdecydowanie można tu poczuć grecki klimat. Miło zaskoczyły też nas bardzo przystępne ceny dań w karcie. W ramach przystawki zamówiliśmy smażone kalmary (jak zawsze!) i tzatziki z chlebem – proste, ale za to jakie smaczne! Postanowiliśmy spróbować też czegoś nowego, a zarazem bardzo typowego dla Krety: ślimaków. Muszle smażone są na patelni – zazwyczaj na oliwie lub maśle – i podawane z rozmarynem. Mają dość charakterystyczny smak i nie wszystkim przypadną do gustu, ale warto skosztować! Do podziału zamówiliśmy też tradycyjne souvlaki – i całe szczęście, bo porcja była tak duża, że oboje się nią najedliśmy. Z Cochili nie wyszliśmy oczywiście bez małego deseru – goście po posiłku dostają tu pyszne lody. Panuje tu zresztą bardzo sympatyczna, domowa atmosfera. Właściciel chętnie zagaduje swoich gości, a zanim opuszczą jego lokal to wypija z nimi kieliszek raki.
Mythos
Wieczorową porą w Mythos potrafi zrobić się tłoczno. Mieliśmy szczęście i udało nam się znaleźć jeszcze wolny stolik, ale z tego co zauważyliśmy, większość gości rezerwowała wcześniej miejsca. I to nawet na najbliższe dni! Wcale się nie dziwimy, bo zjeść można tu naprawdę dobrze. Mimo tego, że tawerna jest bardzo oblegana, to obsługa sprawnie lawiruje między stolikami i szybko donosi jedzenie. Lubimy dzielić się posiłkami, więc zamawiamy zawsze kilka rzeczy, które potem jemy wspólnie. Nasz wybór padł na smażoną cukinię, tzatziki, kalmary, chleb czosnkowy – te dania zazwyczaj znaleźć można w przystawkach, ale porcje są tak duże, że można się nimi porządnie najeść. Tym razem postanowiliśmy spróbować też jednego z tradycyjnych kreteńskich przysmaków, kleftiko. To jagnięcina zapiekana w pergaminie w towarzystwie warzyw i aromatycznych przypraw, często podawana również z fetą. Dosłownie rozpływało się w ustach!
Panormos
Porto Parassiris
Znajdującą się przy głównym deptaku w Panormos restauracja Porto Parassiris przykuła nasz wzrok ciekawym wystrojem oraz pięknym widokiem na morze, roztaczającym się z tutejszego tarasu. Z przyjemnością zasiedliśmy na wygodnej kanapie, skąd mogliśmy obserwować kołyszące się na falach łódeczki. W menu znajdziemy spory wybór typowych greckich dań. Warto spróbować tu przede wszystkim owoców morza i ryb – w Panormos znajduje się mały port rybacki, więc codziennie można tu skosztować czegoś innego. A właściwie tego, co danego dnia udało się złowić. Świeże ryby przechowywane są na lodzie w specjalnej skrzyni – sami dokonujemy wyboru, który okaz wyląduje na naszym talerzu.
W ramach przystawki zamówiliśmy słupki cukinii smażone w delikatnej panierce, kalmary oraz klasyczne tzatziki. Te przekąski szybko podbiły nasze podniebienia i często próbowaliśmy ich w różnych miejscach. I zawsze do podziału dla nas dwojga. Niezmiennie wszędzie nam smakowały! Doskonałe w swojej prostocie i sycące. Takie dania świetnie sprawdzały się jako lekki lunch w upalne dni. W Porto Parassiris skusiliśmy się również na rybę, która została upieczona na ruszcie i podana w towarzystwie gotowanych warzyw. Delikatna, świetnie przyrządzona (bez zbędnych dodatków) ryba aż rozpływała się w ustach. Porcja była tak duża, że najedliśmy się nią oboje. Klimatyczne miejsce, sympatyczna i pomocna obsługa, pyszne jedzenie i piękny widok – to doskonałe połączenie, które sprawia, że warto tutaj przyjść!
Nikita’s Bar
Spacerując uliczkami Panormos, nasz wzrok przyciągnęła tym razem drewniana witryna bez okien, z której aż kipiała zieleń. Gdy bardziej się przyjrzeliśmy, okazało się, że w środku przy stolikach siedzą ludzie i spokojnie popijają kawę. Nam dwa razy powtarzać nie trzeba, kawę uwielbiamy pod każdą postacią. Wnętrze Nikita’s Bar robi ogromne wrażenie. Kamienne ściany zdobią plakaty, rysunki oraz autografy gości, którzy w ten sposób upamiętnili swoją wizytę tutaj. Przy drewnianym barze uwija się właściciel, a między stolikami niespiesznie przechadzają się koty. W tle leci przyjemna muzyka. Co za niesamowity klimat! Koniecznie warto tu zajrzeć!
Kalamaki
Giorgos
Kalamaki to typowo turystyczna miejscowość w południowej części wyspy. Trafiliśmy tutaj, zwiedzając okoliczne zakamarki i plażując. Większość restauracji i tawern mieści się wzdłuż nadmorskiej promenady. Udało nam się znaleźć wolny stolik tuż przy samym deptaku, dzięki czemu mogliśmy swobodnie podziwiać pięknych zachód słońca. Na dobry początek zamówiliśmy nasz ulubiony zestaw: sałatkę grecką oraz smażone kalmary. Zawsze się sprawdza! Co prawda tym razem w sałatce zabrakło nam nieco oliwy, ale za to kalmary zniknęły błyskawicznie z talerza. Będąc tak blisko morza i wsłuchując się w szum fal, postanowiliśmy skusić się na lokalną rybę. Kelner zasugerował nam, byśmy skosztowali tutejszej dorady z grilla. Nie mogliśmy odmówić! Ryba dotarła na nasz stolik w całości i dopiero przy nas została wyfiletowana, oprószona przyprawami i polana aromatycznym sosem na bazie oliwy z oliwek i cytryny. Była doskonała! Dodatki podkreślały jej delikatny smak, a sama w sobie po prostu rozpływała się w ustach.
Agios Nikolaos
Avli
Wzdłuż jeziora oraz zatoczki w Agios Nikolaos usadowiły się liczne kawiarnie, tawerny i restauracje. Aż trudno zdecydować się, gdzie przysiąść! Nie pociąga nas zbyt wielki gwar i tłum, więc zostawiliśmy za sobą morze i skręciliśmy w jedną z bocznych uliczek. Tu, w cieniu drzew znaleźliśmy tawernę Avli, która przyciągnęła nas swoim bardzo greckim wystrojem. Usiedliśmy przy stoliku, a przyjemny cień zapewniły nam pnące się tutaj gęsto winorośle. Tym razem na lunch do podziału zamówiliśmy sałatkę grecką, kalmary z grilla oraz smażony ser halloumi. Sekret smaku sałatki greckiej tkwi w jej prostocie oraz w świeżych warzywach, dobrej jakości oliwie i kawałku sera feta. Klasyk, który zawsze dobrze smakuje!
Wyspy greckie nieodłącznie kojarzą nam się z owocami morza. Chętnie się nimi zajadamy, kiedy tylko mamy taką możliwość, a podczas tego wyjazdu najczęściej na naszym stole lądowały kalmary. Tu, w Avli jedliśmy je grillowane. Wystarczy skropić je delikatnie sokiem z cytryny i… gotowe! Proste danie, a jakie smaczne! Avli polecamy, bo można tu dobrze zjeść, a jednocześnie skryć się nieco przed tłumem.
Loutro
Blue House
Do Blue House przyciągnął nas zapach jedzenia. Greckie przysmaki wyeksponowane na talerzach w szklanej witrynie jedynie utwierdziły nas w przekonaniu, że to dobre miejsce na obiad. Loutro to niewielka wioska, restauracji i tawern jest tu kilka, a wszystkie mieszczą się praktycznie przy deptaku nad zatoczką. Udało nam się usiąść przy stoliku nad samą wodą, dzięki czemu mogliśmy podziwiać wspaniały widok. I nie zamawialiśmy z karty – dania wybraliśmy z tych dostępnych we wspomnianej już witrynie. Postawiliśmy tym razem na gigantes plaki, czyli fasolę pieczoną w sosie pomidorowym, pieczone karczochy, bakłażana faszerowane serem oraz grillowaną ośmiornicę. Trzeba przyznać, że kuchnia kreteńska (ogólnie grecka) jest doskonałym wyborem dla wegetarian czy wegan. Te smakołyki przygotowane na bazie świeżych warzyw były doskonałe i szybko zniknęły z naszych talerzy. Ośmiornica niestety zbyt dużo czasu spędziła na grillu, więc można było już wyczuć delikatną gorycz. Koniec końców, wyszliśmy stąd najedzeni i zadowoleni, a widok? Bezcenny!
Bali
Lígo Vounó Lígo Thálassa
Snorkeling zdecydowanie pobudza apetyt. Do jednej z urokliwych zatoczek w Bali mieliśmy zajrzeć tylko na chwilę. Ponurkować, popływać i ruszyć dalej w drogę. Jednak akurat zrobiła się idealna godzina na kawę, więc usiedliśmy przy pierwszym wolnym stoliku, jaki nam się trafił. Siedząc w cieniu, podziwialiśmy widok na zatoczkę i sączyliśmy kawę. Tak nam się tu spodobało, że zostaliśmy już na lunch. Jako miłośników makaronów oraz owoców morza, naszą uwagę przykuło spaghetti dla dwojga z krewetkami i małżami. Po kilkunastu minutach na nasz stolik trafiła miska po brzegi wypełniona pysznym makaronem w sosie pomidorowym ze świetnie przygotowanymi owocami morza. Palce lizać! To był doskonały pomysł, żeby zjeść tutaj lunch.
Gdzie zjeść na Krecie. Mapa
Poznaj inne greckie zakątki! Zaplanuj z nami podróż i odwiedź wyjątkowe wyspy na Morzu Śródziemnym. Więcej inspiracji do greckich podróży znajdziesz tutaj:
- co warto zobaczyć na Krecie
- magiczne Santorini
- kulinarna strona Santorini
- jak zaplanować podróż na Santorini
- rodzinne atrakcje na wyspie Kos
- co warto zobaczyć na Kos
- grecka kuchnia na Kos